Na warsztaty wybrałam się z buntem ale i bólem w sercu, ja która nie boję się nurzać w smutku i rozgaszczać w niewygodzie trudnych tematów. Wróciłam z przytulonym sercem, ekscytacją, iskierkami nadziei błyskającymi z oczu to tu to tam. Czy to się utrzyma? Nie wiem, nie warsztatów w tym rola. Było to jednak jedno z bardziej kojących wydarzeń jakich ostatnio doświadczyłam w grupie obcych a ostatecznie tak przecież bliskich sobie Kobiet. Jestem pełna wdzięczności dla tego WyDarzenia, jego delikatnych przewodniczek, uczestniczek i gościń. Dziękuję.